Rozdział XXIII. Jak różnie Bóg odnosi się do tych, którzy go wzywają.
„Gdzie jest […] mnóstwo wnętrzności twoich i litości twoich? Zahamowały się ode mnie!” (Iz 63,15)[1].
Podobnie jak modlący się z rozmaitej pobudki i w różnym usposobieniu zwracają się do Boga, jak to widzieliśmy w poprzednim rozdziale, podobnie i Bóg w wieloraki sposób odpowiada na ich modlitwę, a nawet nie zawsze w równy sposób, zależnie od okoliczności, na modlitwę jednej i tej samej duszy.
I tak więc osobom pobożnym i świątobliwym Bóg niekiedy na jakiś czas odejmuje pociechę duchową, zostawiając je w stanie oschłości i odrętwienia wewnętrznego, bez żadnej pobożności uczuciowej; nieraz wystawia je nawet na bardzo ciężkie pokusy, niemoce, przeciwieństwa i prześladowania, w czasie których w razie braku pociechy duchowej, niebo i ziemia zdają się im niedostępne: mniemają, że Bóg nie zechce nawet uwzględnić i słuchać ich błagania, ponieważ nie widzą żadnego owocu swej wytrwałości w modlitwie.
Nieraz nawet zdaje się im, że wszystko zawisło tylko od przypadku i trafu, że zbyteczne modlić się, skoro lepiej wiedzie się niesprawiedliwym i bezbożnym, którzy nie modlą się, niżeli sprawiedliwym, oddanym modlitwie. W ich imieniu mówi Malachiasz: „A co za pożytek mieliśmy, iżeśmy chodzili smętni przed Panem Zastępów?” (Ml 3, 14). I Psalmista odzywa się: „Odwróciłeś oblicze swe ode mnie i zdjęła mię trwoga” (Ps 29,8). Podobnie też mówi i sprawiedliwy Hiob, pełen gorzkości i utrapień: „Wołam do Ciebie, a nie wysłuchujesz mię” (Hi 30,20). Dzieje się to niekiedy z poduszczenia złego ducha; nieraz zaś z powodu niespodziewanego przejęcia się albo zamglenia, stępienia i zniechęcenia duszy, kiedy to Bóg na pewien czas pozwala swoim wybranym, dla doświadczenia ich stałości, przejść przez takie burze i udręki duchowe, by tą drogą poznali własną swoją niemoc, a później podniesieni i pokrzepieni na duchu tym serdeczniej Bogu dziękowali, by przeszedłszy przez takie utrapienia nabrali doświadczenia w walce duchowej, by potrafili później sami innym radzić, zwłaszcza tym, którzy także podlegają pokusom. Bo i św. Paweł Apostoł oświadcza: „Jakośmy zbytnio i nad siły przygnębieni byli, tak iż zwątpiliśmy o życiu naszym” (2 Kor 1,8).
Niekiedy wydaje się modlącemu, że Bóg nie tylko nie słucha go ani spogląda nań okiem swej dobroci, lecz nawet jakby oburzony, rozgniewany i nieprzejednany sprzeciwia się mu, odrzuca go i w gniewie swoim doświadcza go różnymi trudnościami: bo im gorliwiej się modli, tym bardziej wzmaga się w nim oschłość i przygnębienie duszy, czy też dolegliwości ciała, albo nawet jedno i drugie. Stąd napisano: „Ciąży nade mną gniew twój: i wszystkie wezbrane fale stoczyłeś na mnie” (Ps 87,8); „Czemu, o Panie, odrzucasz prośby moje?” (Ps 87,15). Sprawiedliwy zaś Hiob mówi: „Odmieniłeś mi się w okrutnego i w twardości ręki twojej sprzeciwiasz mi się” (Hi 30,21). W takim wypadku trzeba zachować cierpliwość i z całą pewnością trwać w przekonaniu, że wedle świadectwa Pisma Św. Bóg wszechmogący nie opuszcza tych, którzy mu zaufali, ani też nie odrzuci modlitwy wytrwałej (Jdt 13,17).
Może też komuś wydawać się, że Bóg wprawdzie łaskawie odnosi się do niego, że jednak nie zwraca uwagi na jego modlitwę: bo gdy się modli, nie spostrzega żadnego znaku przyzwolenia albo życzliwości Bożej odnośnie do przedmiotu swej modlitwy; stąd pozostaje w niepewności, czy Bogu podoba się to, o co się modli; jeśli zaś przedmiot modlitwy nie może nie podobać się Bogu, obawia się, czy może z własnej winy nie został jeszcze wysłuchany, albo czy też Bóg tak zrządził, by później w obfitszej mierze zadośćuczynić jego prośbom.
Kiedy indziej znowu na modlitwie doświadcza się pociechy i duchowej słodyczy, wedle słów Psalmu: „Jego wzywałem usty swojemi i wysławiałem językiem swoim” (Ps 65,17). Zachęca to bardzo do modlitwy. Stąd mówi Pismo Św.: „Kto Boga chwali z kochaniem, będzie przyjęty” (Ekl 35,20)[2].
Niekiedy zaś zdaje się w czasie modlitwy, że słyszymy w duszy naszej, jak Bóg w łaskawości swej odpowiada na prośby, jak dobrotliwie i miłosiernie spełnia życzenia błagających go, jak to wyraża Psalm: „Będę słuchał, co mi Pan Bóg powie: głosi on pokój ludowi swemu” (Ps 85,9). O tym samym wspomina Izajasz: „Miłosierny zmiłuje się nad tobą; na głos wołania twego, skoro usłyszy, odpowie tobie” (Iz 30,19). Mówi także Pan przez tegoż proroka: „Pierwej, niż zawołają, ja wysłucham: ‘Otom ja’” (Iz 65,24; 58,9). To właśnie jest znakiem wysłuchania Bożego, wedle słów Psalmu: „Życzenia biednych wysłuchuje Pan; ku prośbom serca ich nachylasz ucho twe” (Ps 9, 38).
Źródło: „Szkoła Chrystusowa”, r. II, t. 2, 1931, s. 225-234, dostępne w dominikańskiej bibliotece cyfrowej Armarium.
[1] W tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia werset ten brzmi: „Gdzie Twoja zazdrosna miłość i Twoja potęga? Gdzie poruszenie Twych uczuć? Miłosierdzia Twego nie powstrzymuj, proszę” (przyp. red.).
[2] We współczesnych wydaniach Pisma Świętego jest to: Syr 35,16 (przyp. red.).
Wykorzystane grafiki
- Modlitwa św. Katarzyny Aleksandryjskiej, iluminacja z: Modlitewnika biskupa Leonharda von Laymingen z Passau, XV w., ms. W.163, fol. 138r, obecnie w Walters Art Museum.
- Iluminacja z: Le Livre de mendicité espirituelle, composé par maistre JEHAN JARSON, XV w., ms. Français 1847, fol. 41r, obecnie w Bibliotheque Nationale de France.