Jedną z głównych pułapek w myśleniu na temat Boga, tego kim jest i jaki jest, jest wkładanie Go w nasze ziemskie ramy. Ramy, które są dla Niego za ciasne. Prowadzić nas to może do niebezpiecznych uproszczeń, a w efekcie – skonstruowania własnego wyobrażenia boga, które z prawdziwym Bogiem może mieć niewiele wspólnego. Bo jak ludzkim rozumem objąć byt samoistny, jedyny w swoim rodzaju, transcendentny (obecny w innym wymiarze), doskonały? Nawet wymieniając powyższe przymioty musimy mieć świadomość, że nie oddają one w pełni Boskiej rzeczywistości (bo są ziemskie), a jedynie pomagają nam, ludziom, w próbie „zrozumienia” Boga.
Padło pytanie: Czy Bóg potrzebuje człowieka? Skoro mówimy, że Bóg jest wszechmocny, to nie może w nim być żadnego braku, nie może nas potrzebować jako dopełnienia siebie, bo jest pełnią.
Faktem jest jednak, że człowiek zajmuje wyjątkowe miejsce w procesie stwórczym. Ze wszystkich stworzeń to on został stworzony na Boże podobieństwo. Jest osobą, istotą rozumną, ma wolną wolę, jest niejako współtwórcą tego świata, bo czyniąc go sobie poddanym, może go przekształcać (tak na marginesie: wielka to odpowiedzialność, o której zdarza nam się zapominać). Odróżnia nas to od świata przyrody i świadczy o naszej ogromnej godności.[1] Mamy też udział we wszechmocy Boga przez wiarę (Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: „Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się – Mt 17,20) i przez modlitwę (Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie – Mt 18,19). Bóg kocha nas i nad nami czuwa. Jego działania świadczą o tym, że jest zainteresowany naszym losem. Troska ta jednak i tak pozostaje dla nas przestrzenią tajemniczą.
Zbliżamy się do kluczowego pytania: Po co Bóg nas stworzył? Niewątpliwie sam fakt stworzenia i nadania nam godności wynika z planu stwórczego Boga, jest w tym jakiś zamysł.[2] Zadając jednak pytanie o sens Stworzenia znów wtłaczamy Boga i akt stwórczy, w znane nam prawa i zależności. Zakładamy, że czyn musi wypływać z czegoś. W naszym ludzkim pojęciu czysta bezinteresowność nie istnieje. Bóg jednak wykracza poza nasze ludzkie pojęcie. Stworzył nas w bezinteresowności. Człowiek i stworzenie niczego Mu nie dodaje. On nas nie potrzebuje, ale CHCE, abyśmy istnieli – to nasze istnienie cały czas podtrzymując. On jest Miłością i jedynym powodem, dla którego nas stworzył jest Jego doskonale bezinteresowna miłość.[3] Podchodząc do tematu teologicznie, celem działania Boga może być tylko On sam. A więc celem nas jak i innych stworzeń jest zmierzanie do Boga[4], stawanie się coraz bardziej podobnymi do Niego, stawanie się miłością.
Odpowiadając więc w sposób najbardziej skoncentrowany na pytanie: dlaczego Bóg nas stwarza? pozostaje nam proste: Bo chce! Tylko dlatego i AŻ dlatego.
Agnieszka Wojtyniak
[1]M. Heller, T. Pabjan, Stworzenie i początek wszechświata, Copernicus Center Press, Kraków 2013, s. 34-35.
[2]M. Heller, T. Pabjan, Stworzenie i początek wszechświata, Copernicus Center Press, Kraków 2013, s.162
[3]J. Salij OP, Wszechobecna miłość, W drodze, Poznań 2011, s. 41
[4]M. Heller, T. Pabjan, Stworzenie i początek wszechświata, Copernicus Center Press, Kraków 2013, s.162
Wykorzystane grafiki:
- Petrus Lombardus, Sententiarum Libri IV , Bibliothèque nationale de France, Département des manuscrits.