MENU
Skąd wzięły się rozbieżności w Ewangeliach Dzieciństwa?
"Jezus prowadzony do Jerozolimy przez Józefa i Marię"

„Jezus prowadzony do Jerozolimy przez Józefa i Marię”

Każdy, kto posiada nawet niewielką znajomość Ewangelii – choćby tylko na skutek osłuchiwania się z nią w kościele – z pewnością szybko zauważy, że niejednokrotnie zawiera ona elementy względem siebie przeciwstawne. Czasem różnice między nimi są drobne, tak że ich wyjaśnienie nie stanowi problemu, czasami jednak rozbieżności wydają się na tyle znaczące, że jedyne, co nam pozostaje, to wzruszyć bezradnie ramionami, a w skrajnych przypadkach – nie daj Boże – uznać, że całe chrześcijaństwo jest zbudowane  na ruchomych piaskach nielogiczności.

Temat dzieciństwa Jezusa, tak bardzo budzący w ostatnich czasach zainteresowanie, to jeden z klasycznych przykładów przywoływanych dla ukazania takich „sprzeczności”. Tradycyjnie już zestawia się ze sobą dwie relacje dotyczące dzieciństwa Chrystusa  i nazywa się je łącznie „Ewangeliami Dzieciństwa”. Chodzi mianowicie o dwa pierwsze rozdziały Ewangelii według św. Łukasza oraz Ewangelii według św. Mateusza. Sam problem ujmijmy na jednym przykładzie w sposób następujący. Jak to jest, że u Mateusza czytamy, że po narodzinach Jezusa Święta Rodzina musiała ratować się ucieczką do Egiptu, a do Nazaretu powróciła dopiero po śmierci Heroda (Mt 2,19-23), podczas gdy Łukasz twierdzi, iż Jezus został wedle Prawa obrzezany ósmego dnia, Rodzina wróciła do Nazaretu, a po upływie okresu oczyszczenia Maryi (a więc kolejnych czterdziestu dni) Dziecię zostało ofiarowane w Jerozolimie (Łk 2,39). Z pewnością nie mogli być w dwóch miejscach jednocześnie. Która wersja zatem jest tą „prawdziwą”? A ostatecznie, czy tego typu różnice – których pełno nie tylko w Ewangeliach, ale i w całym Piśmie Świętym – są w ogóle do pogodzenia?

Najpierw zwróćmy uwagę na pewne pułapki myślowe, w które często wpadamy na skutek przyzwyczajenia. Po pierwsze, chronologiczny układ tekstów Ewangelicznych pozwala wysunąć nam przypuszczenie, że w taki też sposób – czyli w takiej kolejności, począwszy od narodzin Chrystusa – ukazywano Jego postać w czasie działalności apostolskiej związanej z krzewieniem chrześcijaństwa zaraz po Zmartwychwstaniu. Otóż nie. Głoszenie Ewangelii w swojej pierwotnej postaci oznaczało mówienie o Męce i Zmartwychwstaniu Pańskim; opowieści o całym wcześniejszym ziemskim życiu (w tym o nauczaniu czy uczynionych przez Jezusa cudach) należały już do drugiego okresu głoszenia chrześcijaństwa – zatem zaczęły się pojawiać znacznie później. Zaś sam temat narodzin i dzieciństwa Chrystusa ujrzał światło dzienne w ostatniej kolejności[1].

Jean Bourdichon, "Ofiarowanie Jezusa w Świątyni"

Jean Bourdichon, „Ofiarowanie Jezusa w Świątyni”

Po drugie, dokonując na nasz własny użytek oceny historyczności tekstu, mamy tendencję do traktowania słów Pisma (a tu szczególnie interesują nas te przywoływane wyżej wersety) w dwojaki sposób: albo jako sprawozdanie, albo legendę. Innymi słowy, czytelnik Pisma Świętego w zależności od danego fragmentu nakłada na ów fragment odpowiednie ramy i myśli następująco: albo Zwiastowanie przebiegło w sposób identyczny jak na to wskazuje opis w Ewangelii, a słowa wypowiedziane w Magnificat (Łk 1, 46-55) są „stenogramem bądź zapisem z taśmy magnetofonowej”[2] (wówczas Pismo staje się sprawozdaniem z wydarzenia), albo wątpliwe staje się to, czy Zwiastowanie w ogóle miało miejsce (okazuje się, że nikt nagrania słów Maryi nie posiada, więc być może „naprawdę” wcale tak nie było, a to, co nam proponują autorzy Ewangelii to tylko rodzaj mitu czy legendy).

Rzecz ma się podobnie, gdy w miejsce Zwiastowania wstawimy jakiekolwiek wydarzenie z dzieciństwa Jezusa. Ponaglani presją społeczeństwa, które (pod groźbą podania w wątpliwość samego chrześcijaństwa) oczekuje od nas racjonalnego uzasadnienia wszystkiego, co wiąże się z wiarą, sami zaczynamy oczekiwać, że Pismo dostarczy nam wyczerpującego zbioru informacji na interesujący nas temat – a więc będzie sprawozdaniem z wydarzeń sprzed tysięcy lat. Tymczasem treść Ewangelii Dzieciństwa w jeszcze większym stopniu niż treść pozostałej części Ewangelii nie posiada charakteru sprawozdawczego. Jest pewną opowieścią, ale nie legendą, i nie oznacza to bynajmniej, że traci wskutek tego wiarygodność historyczną. Jak to zrozumieć? Ewangelia jest utworem literackim i ma swojego autora (czyli tu, odpowiednio, Łukasza bądź Mateusza). Została napisana ze względu na jakiś cel (dawanie świadectwa o Jezusie Chrystusie) i aby go osiągnąć, musiała przybrać konkretną formę. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, być może powiedzielibyśmy, że najlepszym rozwiązaniem byłoby spisanie kroniki, jednak nie tak myśleli ludzie współcześni autorowi i na pewno nie tak myślał sam autor. Łukasz sam wspomina (Łk 1,1-4), że chodziło mu o to, by z istniejącej już w tamtym momencie mnogości przekazów (głównie ustnych) na temat Jezusa, utworzyć opowieść, która najlepiej będzie oddawała istotę tego, czego nauczali pierwsi chrześcijanie – a więc, że Jezus jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem, Synem Bożym. Aby to osiągnąć, posłużył się jedną z technik wyjaśniania (egzegezy) tekstów biblijnych stosowanych przez rabinów, choć uczynił to w sposób, nazwijmy to, „nowatorski” (podobnie rzecz się miała w przypadku Mateusza). Tradycyjna egzegeza biblijna polegała na interpretowaniu danych fragmentów Pisma (Starego Testamentu) za pomocą wydarzeń współczesnych, dzięki czemu uzyskane tą drogą objaśnienie stawało się zrozumiałe dla wszystkich zebranych. Taką technikę nazywano midraszem hagadycznym i łatwo można zauważyć, że z powodzeniem jest także stosowana (choć niekoniecznie w sposób świadomy) przez współczesnych nam kaznodziejów[3]. Nowatorskość Łukasza zaś (a także częściowo Mateusza) zawarła się w tym, że nie wyjaśnił tekstu biblijnego przez wydarzenie, lecz wydarzenie (narodziny i początki życia Mesjasza) przez tekst biblijny, dokonując tym samym „odwrócenia procedury midraszu”[4].

ucieczka-do-egiptu-rzez-niewiniatek

„Ucieczka do Egiptu. Rzeź niewiniątek”

Zanim zostaną podane ostatnie przykłady, które zarazem wytłumaczą funkcjonowanie midraszu, trzeba wypowiedzieć jeszcze ostatnie „uwagi techniczne”. Badacze zgodnie utrzymują, że Mateusz i Łukasz nie znali się ani o sobie nawzajem nie wiedzieli. Każdy z nich był częścią innej wspólnoty, w których przetrwały inne tradycje, w tym także inne przekazy ustne. To korzystanie z innych źródeł uwidacznia się choćby w tym, że Mateusz przyjął perspektywę Józefa (a więc poniekąd zewnętrznego obserwatora), podczas gdy Łukasz opowiedział o dzieciństwie Jezusa oczami Maryi (niech to jednak nie budzi w nas odruchowego stwierdzenia, że w takim razie źródłem Łukasza była Maryja; taka możliwość istnieje, choć wciąż pozostaje jedynie możliwością).

Dlatego poruszony tu problem to nie pytanie o różnice historyczne, ale o przyjęty sposób obrazowania. Obaj Ewangeliści dobrali takie wątki i wydarzenia z życia Świętej Rodziny, by jak najlepiej zrealizować cel, o którym już była mowa – ukazania Jezusa jako Chrystusa i Syna Bożego. Wybrane wydarzenia zostały następnie w konkretny sposób ułożone i powiązane (jak już było wspominane: na wiele lat po Zmartwychwstaniu!), ale odbyło się to rękami autorów Ewangelii, dzięki którym przybrały one taki, a nie inny kształt. To dlatego Mateusz wspomina o ucieczce Rodziny do Egiptu, bo ma w głowie słowa „|Z Egiptu wezwałem syna mego” (Oz 11,1). Układa opowieść w taki sposób, by podkreślić odniesienie do historii z Księgi Wyjścia, przez co dokonuje się powiązanie postaci Jezusa z Mojżeszem (nakaz zabicia chłopców, ucieczka do innego miejsca, powrót do pierwotnego miejsca po otrzymaniu takiego nakazu). Łukasz z kolei przedstawia Jezusa w odniesieniu do Jana Chrzciciela, jako do tego, który miał „iść przed Jezusem” (Łk 1,17).

To nie sprzeczności czy niepewność wiarygodności historycznej są problematyczne w Ewangeliach Dzieciństwa, ale nasze myślenie, z konieczności tak różne od mentalności wczesnochrześcijańskiej i żydowskiej. Okazuje się bowiem, że sprzeczności jako takich w Ewangeliach nie ma, a nie brakuje z kolei twardych faktów historycznych (jak choćby kwestia istnienia Jezusa, Maryi, Józefa czy Heroda). Wspomniane rozbieżności – najczęściej traktowane bardzo powierzchownie – wielokrotnie figurują jako „łakomy kąsek” dla oponentów chrześcijaństwa i są wykorzystywane przeciwko niemu samemu. Jeżeli więc może istnieć jakaś rada, to właśnie ta: czytać Pismo przez pryzmat uwarunkowań historycznych i kulturowych, w których powstało.

Katarzyna Toffel

[1] Możliwe powody są różne, a o dwóch warto wspomnieć: dlaczego o dzieciństwie nie mówiono oraz dlaczego o nim mówić zaczęto. Odnośnie do pierwszego, przypomnijmy tylko, że obie Ewangelie traktujące o dzieciństwie Pana są późniejsze w stosunku do tej według św. Marka. W oczywisty sposób temat początków i wczesnego życia Jezusa to rzecz dotycząca  bezpośrednio Jego Matki, Maryi, i niewystępowanie tego typu opowieści uważa się za związane właśnie z tym, że jeszcze wtedy żyła; była to więc rzecz zwyczajnej dyskrecji względem Niej (por. Jean-Pierre Torrell OP, Wprowadzenie. Wiarygodność opowiadań o dzieciństwie, [w:] Dziewica Maryja w wierze katolickiej, Poznań 2013, s. 15.). Co do drugiego natomiast, w tym czasie zaczynał już kiełkować doketyzm – herezja, wedle której Chrystus nie był prawdziwym człowiekiem (nie posiadał rzeczywistego fizycznego ciała). Naturalną więc reakcją było zaprzeczanie temu poprzez podkreślanie, że Chrystus urodził się tak jak wszyscy, w konkretnym miejscu i czasie.

[2] Jean-Pierre Torrell OP, Wprowadzenie. Wiarygodność opowiadań o dzieciństwie , s. 23.

[3] Por. Jean-Pierre Torrell OP, Wprowadzenie. Wiarygodność opowiadań o dzieciństwie , s. 17.

[4] Jean-Pierre Torrell OP, Wprowadzenie. Wiarygodność opowiadań o dzieciństwie, s. 18. Dla takiej wersji midraszu ks. Antoni Paciorek – autor komentarza do Ewangelii Mateuszowej – proponuje nazwę „midraszu chrześcijańskiego” (por. ks. Antoni Paciorek, Ewangelia według św. Mateusza. Rozdział 1-13, t. 1, Częstochowa 2005, s. 70).

 

Tekst powstał w oparciu o następujące źródła:

  • Franciszek Mickiewicz SAC, Ewangelia według św. Łukasza. Rozdział 1-11, t. 1, Częstochowa 2011, s. 86-90, 194-196.
  • Antoni Paciorek, Ewangelia według św. Mateusza. Rozdział 1-13, t. 1, Częstochowa 2005, s. 69-71, 118-120.
  • Joseph Ratzinger, Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo, Kraków 2012, s. 27-31.
  • Jean-Pierre Torrell OP, Wprowadzenie. Wiarygodność opowiadań o dzieciństwie, [w:] Dziewica Maryja w wierze katolickiej, Poznań 2013, s. 13-31.

 

Wykorzystane grafiki:

  • Jezus prowadzony do Jerozolimy przez Józefa i Marię, iluminacja z Vita Christi, XII w., ms. 101, fol. 48v, obecnie w J. Paul Getty Museum.
  • Jean Bourdichon, Ofiarowanie Jezusa w Świątyni, iluminacja z Godzinek Ludwika XII, XV w., ms. 79b, verso, obecnie w J. Paul Getty Museum.
  • Ucieczka do Egiptu. Rzeź niewiniątek, iluminacja z Psałterza św. Ludwika, XII w., ms. BPL 76A, fol. 19r, obecnie w Universiteitsbibliotheek Leiden.

 

 

BACK TO TOP