Co najmniej do połowy XV w. zasada extra Ecclesiam nulla salus przetrwała w swej najbardziej zradykalizowanej formie, utworzonej przez Fulgencjusza z Ruspe. Powszechne stosowanie tej formuły potwierdzają dokumenty jednego z soborów ekumenicznych, Soboru Florenckiego, trwającego od 1431 do 1445 r., którego głównym celem było zjednoczenie Kościołów wschodniego i zachodniego. Jednym z ważniejszych tekstów dla tego soboru była bulla Cantate Domino, zwana także Dekretem dla jakobitów. Tekst owej bulli bezpośrednio przytacza słowa Fulgencjusza, pochodzące z jego listu O wierze do Piotra.
Fragment bulli Cantate Domino:
„[Święty Kościół rzymski] mocno wierzy, wyznaje i głosi: że nikt z tych, co są poza Kościołem katolickim, nie tylko poganie, ale i Żydzi, heretycy i schizmatycy, nie mogą stać się uczestnikami życia wiecznego, ale pójdą 'w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom’ [Mt 25,41][1], jeśli przed końcem życia nie będą do niego włączeni; i że jedność ciała Kościoła znaczy tak wiele, iż jedynie ludziom w nim pozostającym sakramenty kościelne, posty, jałmużny i inne dzieła pobożności pomagają do zbawienia, a trudy chrześcijańskiej walki przynoszą nagrody wieczne, gdyż nikt – jakichkolwiek by jałmużn nie udzielał, nawet gdyby dla imienia Chrystusa przelał swą krew – nie może być zbawiony, jeśli nie pozostaje w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim”[2].
O czym trzeba tu pamiętać? Otóż, zasada ta nikogo w owych czasach nie dziwiła ani nie oburzała[3]. Była powszechnie znana i oczywista, a to wiązało się z jej jednoznacznym brzmieniem i skrótowym sposobem przytaczania jej w dokumentach, bez dodatkowych objaśnień i uzasadnień. Poprzestawanie na dosłownej zawartości dekretu – a więc nieuwzględnianie jego kontekstu – doprowadza do zafałszowania tego, jak formuła ta funkcjonowała w czasach Soboru Florenckiego. Można powiedzieć, że „istnieje dystans między tym, co sformułowanie [to] zamierza wyrazić, a tym, co w sposób niezręczny wyraża[4]„.
W związku z tym, zasada w takiej właśnie formie może być sensownie rozpatrywana tylko przy uwzględnieniu kontekstu i średniowiecznej mentalności. Nasze myślenie – co nieuniknione – jest już skażone nowożytnością i tym trudniej jest nam wniknąć w to, jak zasada extra Ecclesiam... była rzeczywiście w tamtych czasach rozumiana. Przede wszystkim, podstawowym założeniem ówczesnych było, że poza Kościołem katolickim ludzie pozostają zawsze z własnej winy[5]. Nie ma podstaw, by sądzić, że biskupi soborowi odnosili nauki Fulgencjusza także do tych, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie Chrystusie, uznając, że są oni potępieni już ze względu na sam grzech pierworodny[6]. Niemniej jednak panował wówczas pogląd – z którym nam już oczywiście trudno się zgodzić – że nie jest możliwe, by o Ewangelii rzeczywiście nigdy nie usłyszeć. To proste: było to jeszcze przed wielkimi odkryciami geograficznymi, znany ludziom świat był ograniczony i wiedziano, że ludzie dzielą się na chrześcijan oraz heretyków i schizmatyków (uważanych za winnych nie tylko grzechowi, a wręcz przestępstwu, i karanych zarówno przez Kościół jak i państwo[7]), tych żyjących pośród chrześcijan i jawnie chrześcijaństwo odrzucających (żydzi i poganie) a także tych, którzy z chrześcijaństwem otwarcie walczyli (muzułmanie). Tym samym, według ówczesnych, jeśli ktoś nie był chrześcijaninem, to wynikało to z jego dobrowolnej decyzji, by pozostawać poza Kościołem, co uznawano za wystarczające by stwierdzić, że ktoś taki nie może być zbawiony.
Z drugiej strony, ambicją Soboru Florenckiego było wszak pojednanie łacinników (Kościoła zachodniego) i Greków (Kościoła wschodniego). Może wydawać się dziwne, że ci pierwsi wyznawali tak radykalną formułę i jednocześnie chcieli godzić się z Grekami (teoretycznie należącymi, wedle powyższego rozróżnienia, do grupy schizmatyków) jak z równorzędnym Kościołem (podobnie rzecz się miała z Ormianami). Dlatego przy wskazywaniu tej sprzeczności (ujawniającej się zwłaszcza podczas lektury innych dokumentów tego samego soboru, odpowiednio Dekretu dla Greków[8] czy dekretu unii z Ormianami, bulli Exultate Deo), badacze sugerują, że w bulli Cantate Domino przedstawiono tylko wzór omawianej zasady (czyli że jej „drastyczna” forma ma charakter ogólny i w konkretnych przypadkach wymaga doprecyzowania)[9]. Zgodnie z tą interpretacją, radykalna wersja formuły ma charakter porządkujący – owa sprzeczność jest zatem pozorna i pokazuje tylko, w jak różny sposób można do tej zasady podchodzić. Bernard Sesboüé pisze: „Formuła florencka zawiera element prawdy, który trzeba starannie wydobyć z grubej otoczki: Kościół Jezusa Chrystusa odgrywa istotną rolę w zbawieniu wszystkich ludzi. Poza Kościołem należy rozumieć w znaczeniu: bez Kościoła, rozumianym jako: całkowicie bez niego.”[10]
Wraz z odkryciem Ameryki uległ zmianie średniowieczny sposób myślenia, a chrześcijanie uświadomili sobie, że istnieje niezliczona liczba ludzi, którzy nie mieli szansy usłyszeć Ewangelii. Rozpoczął się kolejny etap formułowania zasady extra Ecclesiam nulla salus.
Katarzyna Toffel
- Fulgencjusz z Ruspe, O wierze, czyli o regule prawdziwej wiary do Piotra, [w:] Andrzej Bober, Studia i teksty patrystyczne, Kraków 1967.
- Z. Kubacki, Teologia hermeneutyczna formuły „Extra Ecclesiam nulla salus” w kontekście potrzeb dialogu międzyreligijnego, „Studia Oecumenica” 5/2005.
- B. Sesboüé, Poza Kościołem nie ma zbawienia, tłum. Kuryś, A., Poznań 2007, s. 91-111.
- F.A. Sullivan, Salvation outside the Church? Tracing the history of the Catholic response, Eugene (Oregon) 2002, s. 66-69.
- Tekst bulli Cantate Domino, z: Breviarium Fidei, red. I. Bokwa, Poznań 2007, s. 167-169.
- Sobór Florencki, drzeworyt z Kroniki norymberskiej, XV w.
- Duccio, Powołanie apostołów Piotra i Andrzeja, XIV w., obecnie w National Gallery of Art.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.