Post to wyrzeczenie. Czy podejmujemy je słusznie? Czym post różni się od diety i do jakiego dobra może prowadzić umartwienie ciała? Czy dobrze pościmy? Pytań związanych z postem jest wiele, zapewne nie uda nam się wyczerpać ich puli. Poruszymy jednak niektóre z nich, by zweryfikować nasze podejście do postu tak, by raz podjęty, przynosił dobre owoce.
Kiedy to wszystko się zaczęło?
Benedykt XVI w Orędziu na Wielki Post 2009 za św. Bazylim zwraca uwagę, że pierwszy post nakazany został w Raju, gdy Bóg zakazał Adamowi spożywania owocu z drzewa poznania. Łamiąc nakaz naruszyliśmy przymierze z Bogiem, każdy kolejny post jest zaś sposobem na jego odbudowę. „Również Ojcowie Kościoła mówią o mocy postu, która chroni przed grzechem, tłumi pragnienia „starego Adama” i przeciera w sercach ludzi wierzących drogę ku Bogu.” – kontynuuje papież.[1] Na grzech pierwszych rodziców zwraca też uwagę Konstytucja „Paenitemini” zauważając, że asceza i umartwienie pomagają człowiekowi w pokonaniu słabości i wewnętrznego nieporządku wynikającego z zepsucia grzechem pierworodnym.[2]
Czy jedzenie jest złe, że się go wyrzekamy? A może chodzi tu o pogardę dla ciała?
Zarówno jedzenie jak i ludzkie ciało nie mogą być złe – zostały stworzone przez Boga. Poucza o tym Jezus w Ewangelii według św. Marka:
„«(…) nic z tego co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».” (Mk 7,17-22)
Post nie jest wyrazem pogardy dla ciała czy pożywienia, które zasługują przecież na szacunek. Nie walczymy z ciałem lecz z nieczystością, czy nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu. Nie walczymy z konkretnym pożywieniem, lecz z przywiązaniem do niego, tak
mocnym, że np. posiłek bez mięsa nazywamy namiastką obiadu. Z tym co nas w jakiś sposób ogranicza, niewoli. Post wtedy pozwala odkryć, że to co dobre, używane jest przez nas w zły sposób. Bez tej świadomości jesteśmy jak świadkowie rozmnożenia chleba przez Jezusa, którzy w chlebie tym widzą jedynie posiłek, a ignorują coś o wiele większego: cud, któremu go zawdzięczają.
W niejednym miejscu Starego Testamentu zauważyć można, że przed wielkimi walkami izraelskie wojska poszczą. Z racjonalnego punktu widzenia jest to działanie całkowicie nielogiczne. Wtedy, gdy potrzebują największej siły ciała, osłabiają je. W tym działaniu nie chodziło jednak o wzgardę dla siebie, lecz o otwarcie się na moc, której źródłem jest Bóg. Dzięki temu, po wygranej bitwie wiedzą, że to nie ich zasługa. Unikają pychy. Post to sposób na ponowne odkrywanie, że jest siła wyższa od nas samych.
Czy post sam wystarczy?
Tym co różni post od diety jest jego uświęcenie. Samo wyrzekanie się rzeczy na niewiele się zda, jeśli nie ofiarujemy ich:
- Bogu – tym gestem ofiarowujemy mu świat i to, do czego jesteśmy przywiązani,
- człowiekowi w potrzebie – zaoszczędziliśmy, bo jedliśmy mniej obficie: ofiarujmy te środki innym. Post nie ma być sposobem na podreperowanie domowego budżetu, czy własnej linii. Powtarzając za Benedyktem XVI: „Celem prawdziwego postu jest zatem spożywanie prawdziwego pokarmu, którym jest pełnienie woli Ojca”[3].
Poszcząc robimy miejsce dla Słowa Bożego. To przesunięcie akcentu z siebie, swoich potrzeb, na drugiego człowieka i na Boga.
Poszcząc oszczędzamy często też czas – gdy krócej przygotowujemy posiłki lub np. odcinamy się od zbędnych rozpraszaczy. Zastanówmy się co z nim robimy. Bp Grzegorz Ryś zauważa: „jeśli dzień postu jest dla ciebie dniem szukania sobie zajęć, to znaczy jeśli w tym dniu zajmujesz się własnymi sprawami, jakkolwiek byś je rozumiał, to ta praktyka cię zabija, a nie wzmacnia. To jest właśnie ten zmarnowany post (…)”.[4]
Dlatego nieodłącznym elementem Postu jest modlitwa [„Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4; por. Pwt 8, 3)] i jałmużna [„Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli braniu” (Dz 20,35)]. Zaoszczędzony czas poświęcam Bogu, żywiąc się Jego słowem, wchodząc z nim w dialog. Zaś zaoszczędzone środki przekazuję drugiemu człowiekowi. Jak to pięknie ujął św. Augustyn: post i jałmużna to «dwa skrzydła modlitwy», dzięki którym może ona łatwiej się wznieść i dotrzeć do Boga.
Jak to, że ja sobie czegoś odmawiam, ma zmienić innych?
Kościół to wspólnota ludzi, która nie zna czasu. Kościół tworzą Ci, którzy są w nim teraz, ale też wcześniejsze pokolenia. Jesteśmy z nimi złączeni. Dlatego tak ważne jest, by post
nie miał charakteru indywidualnego, lecz wspólnotowy. Dzięki niemu do modlitwy duszy, dołącza się modlitwa ciała. Poszcząc modlę się za innych, wyrażam swoją łączność z nimi. Podobnie czynił Mojżesz, który na górze Synaj pościł za grzechy w których sam bezpośrednio nie miał udziału.
Tak o tym mówił Benedykt XVI w 2011 roku „nasze życie i życie innych są współzależne, zarówno w dobru, jak i w złu; tak grzech, jak i uczynki miłości mają również wymiar społeczny. W Kościele, mistycznym ciele Chrystusa, występuje ta wzajemność: wspólnota nieustannie pokutuje i błaga o przebaczenie grzechów swoich synów, ale też nieustannie weseli się i cieszy świadectwami cnót i miłości, które w niej się pojawiają.”[5]
Jakiego skutku oczekiwać?
Po każdym poście zapytajmy siebie czy spokornieliśmy. Post to nie zawody polegające na kolejnym przesuwaniu granic swoich możliwości. On nie ma prowadzić do źle pojętej dumy, albo porównywania swoich wyników z wynikami innych. Bo to nie praktyki postne nas zbawią, ale Bóg. Jeśli więc w centrum postu stawiamy wyrzeczenia, a nie wykonamy dalszego kroku, by zastanowić się czego nas one uczą i w jaki sposób możemy je dać innym i Bogu, to znaczy, że myślimy, że jesteśmy na mecie, gdy w rzeczywistości nie opuściliśmy nawet szatni.
Czy można pościć cały czas?
Do postu powinniśmy podchodzić ze zrozumieniem. Post to czas oczekiwania na ponowne przyjście Chrystusa. „Post pokazuje czy rozumiemy czas” – pisze bp G. Ryś – „Starożytny i średniowieczny Kościół jako zasadę przyjął, że nie wolno pościć w niedzielę (…) W XII wieku obowiązywała zasada nie ma postu i abstynencji od pokarmów mięsnych przez okres Wielkanocy.”
Mając to w pamięci nauczmy się pościć, ale pamiętajmy też, że jest czas, gdy post powinien ustąpić świętowaniu. Żyjmy tak, by móc jak św. Paweł powiedzieć: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. (…) Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia (Flp 4,12-13)” i czekajmy na czas będący wieczną ucztą.
Agnieszka Wojtyniak
[1] Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na Wielki Post 2009, Watykan, 11 grudnia 2008.
[2] Jan Pryszmont Pokuta chrześcijańska według Konstytucji „Paenitemini”, Collectanea Theologica 37/1, 1967, s. 116-117.
[3] Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na Wielki Post 2009, Watykan, 11 grudnia 2008.
[4] Bp Grzegorz Ryś Rekolekcje. Modlitwa, post, jałmużna, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013, s. 126.
[5] Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na Wielki Post 2012, Watykan, 3 listopada 2011.